Jak obchodzić się z makijażem ślubnym?
Jednym z wymagań stawianych makijażowi ślubnemu jest jego trwałość. Impreza ślubna trwa nieraz dość długo, a Panna Młoda w każdym momencie imprezy powinna wyglądać świetnie.
Niestety, a może na szczęście, makijaż nie jest obrazem malowanym na martwym płótnie do zawieszenia w muzeum. Skóra, na którą makijaż jest naniesiony oddycha, poci się, rumieni.
Makijaż Panny Młodej narażony jest na przeróżne „ataki” – make-up ust jest wielokrotnie poddawany ścieraniu i narażany na kontakt z agresywnymi chemicznie substancjami (chociażby przy kolejnych toastach), trwałość podkładu testują liczne rzesze krewnych wyciskających na policzkach łzawe pocałunki przy składaniu życzeń i gratulacji.
Z pomocą przychodzą nam kosmetyki nowej generacji, które reklamują się hasłem „trwałość do 24 godzin”, czasem z dodaną uczciwie małą gwiazdką, pod którą można doczytać, że tak naprawdę to różnie bywa i wszystko zależy.
W niektórych sytuacjach sprawdzają się utrwalacze do makijażu, np. popularny Fixer Spray Kryolanu, niewtajemniczonym – przypominający lakier do włosów. I niby zabezpieczają one makijaż nawet pod prysznicem, ale lepiej chyba nie testować w ten sposób trwałości ślubnego makijażu.
Są różne szkoły, ale moim zdaniem, nie można od makijażu ślubnego wymagać, aby po kilku godzinach biesiady wyglądał identycznie jak tuż po pomalowaniu. Natomiast można i należy wymagać, żeby wyglądał wciąż świetnie i świeżo. Nie jest tragedią „zjedzenie” błyszczyka, jeżeli makijaż został pomyślany w ten sposób, że głównym akcentem jest makijaż oczu. Nawet jeżeli nad ranem cienie są już nieco mniej intensywne, mocno zaakcentowane rzęsy wciąż „trzymają fason”.
Część sekretu tkwi w sposobie aplikacji kosmetyków – nakładane precyzyjnymi ruchami, warstwowo, na odpowiednią bazę, lepiej wiążą się ze skórą i dłużej na niej trzymają.
Metody poprawiania makijażu ślubnego przez Pannę Młodą:
- jeżeli popłyną nam łzy, makijaż w jakiś sposób się „pomoczy” (deszcz, oblanie drinkiem, fala gorąca i potu) – nie należy nic wycierać posuwistym ruchem. W ten sposób można bezpowrotnie rozmazać makijaż. Lepiej nie ulegać panice, i spokojnie poczekać, aż makijaż wyschnie – ewentualnie bardzo delikatnie przyłożyć specjalną bibułkę matującą lub zwykłą suchą chusteczkę higieniczną i po chwili oderwać – ale w miejscu, NIE PRZESUWAJĄC jej po skórze. Spokojna reakcja zminimalizuje „straty”.
- podobnie należy zachować się jeżeli przy mocnym spoceniu makijaż zacznie się świecić – ostrożnie zmatowić bibułką, w ostateczności przypudrować – ale tylko tym samym pudrem, którym uprzednio był matowiony makijaż, lub innym uzgodnionym z wizażystką. Poprawki wykonywane na szybko, przypadkowym pudrem (o innym kolorze lub konsystencji) mogą spowodować „plamy”.
- warto mieć pod ręką błyszczyk i trochę wprawy, albo czujną i pomocną świadkową, jeżeli usta mają być ciągle perfekcyjne.
- to już trochę cyniczna uwaga, ale „moje” Panny Młode z powodzeniem ją przećwiczyły – nie można dać się za bardzo „sponiewierać” przy przyjmowaniu życzeń. Do wylewnych osób można ustawić się lekko bokiem, trochę blokując je barkiem, żeby wylewne wyszminkowane buziaki nie dosięgały perfekcyjnie umalowanych policzków Panny Młodej. W ostateczności nadstawiać po równo do całusów oba policzki, a ślady po nieuważnych buziakach starannie rozetrzeć w charakterze dodatkowego różu do policzków :D.
I najważniejsza wskazówka – proszę nie zapomnieć, że to nie makijaż jest w tym dniu najważniejszy. Nawet najpiękniej umalowana, ale zestresowana i niezadowolona twarz wypadnie kiepsko w życiu i na zdjęciach. Najbardziej fachowa technika i najlepsze kosmetyki liczą się mniej niż pogodne spojrzenie i uśmiech. Prawdziwe piękno wynika z wnętrza, a makijaż jest tylko uroczym dodatkiem.
M. Lewicka