Pod jednym dachem z teściami
Wspólne mieszkanie z rodzicami po ślubie może rodzić wiele konfliktów. Każdy zna opowieści dziwnej treści o irracjonalnych zachowaniach i sytuacjach, o których myślimy, że zdarzają się innym. Ale nie nam?
Pod jednym dachem z teściami? – Nie ma co się oszukiwać: zwykle nie jest to sytuacja komfortowa dla żadnej ze stron. Skoro nie ma możliwości zamieszkania osobno, należy próbować znaleźć kompromis na wspólne mieszkanie razem. Dobre relacje pomiędzy młodymi małżonkami i teściami nie zawsze są udane. Co zatem robić, aby relacje te były zdrowe?
Niewątpliwym plusem mieszkania z teściami jest to, że przeważnie niewiele to kosztuje
Młodzi mają okazję skorzystać z rad i doświadczenia rodziców, a dziadkowie mogą pomóc w opiece gdy pojawi się dziecko. Dla rodziców przyjęcie pod dach drugiego dziecka może mieć sporo zalet. Z jednej strony czynnik ekonomiczny – część kosztów stałych można podzielić, a dzieci raczej pomogą przy zakupach i cięższych pracach domowych.
Ważne: o kwestiach ekonomicznych – podziale opłat za prąd, gaz, wywóz śmieci czy innych opłatach wynikających ze wspólnego mieszkania trzeba porozmawiać i ustalić zasady podziału kosztów od razu. Czasem teściom głupio spytać, a młodzi uważają, że „im się należy” i takie niedopowiedziane sytuacje budzą narastającą frustrację.
Wspólne mieszkanie z młodymi zwiększa poczucie bezpieczeństwa i pogłębia relacje emocjonalnie
Jasne, że nie zawsze. Rodzice mogą czuć się spełnieni i potrzebni. Mogą czuć się lepiej mając „pociechy” przy boku. Niestety często skutkuje to nadopiekuńczością i – nie bójmy się tego słowa – wścibstwem. Znacie te historie o przeszukiwaniu szuflad w sypialni podczas nieobecności syna/synowej? O zaglądaniu do garnków, sprawdzaniu porządku w szafach – koszmar. Tacy teściowie, w 99% – teściowe, traktują dorosłe dziecko jak nastolatka i wciąż chcą utrzymać poziom kontroli rodzicielskiej jak za dawnych czasów. A to mamusia wpadnie z kawałkiem ciasta, a to zajrzy „co tam dziś pichcicie i dlaczego nie na smalcu?”, albo rzuci się na suszarkę żeby ułożyć po swojemu koszulki – najlepiej bez pukania, bo przecież jest u siebie?
Wspólne mieszkanie i w pewien sposób zależność od nich daje im wyimaginowane prawo do zachowań niedopuszczalnych, gdyby na przykład zamieszkała z nimi obca para, wynajmująca to mieszkanie. Może w rozmowie z teściami właśnie ten argument uświadomi im jak bardzo przekraczają linię prywatności własnych, dorosłych już dzieci?
Rywalizacja między synową i teściową
Cóż, to częste zjawisko. Aby uniknąć konfliktów teściowie powinni uświadomić sobie fakt, że młodzi stanowią odrębną rodzinę i że są to już dorosłe osoby potrafiące samodzielnie podejmować decyzje. Mają prawo do popełniania błędów, ponieważ będą to ICH błędy. Rad można udzielać, ale tylko wówczas kiedy młodzi sami o to poproszą.
Często teściowie przyjmując pod dach nowożeńców starają się im pokazać, że to ich dom i oni tu rządzą. To zdecydowanie błędna postawa. Jeśli już podjęto decyzję, że dzieci mają zamieszkać z rodzicami, należy uwzględnić fakt, że młodzi stają się również gospodarzami tego domu. Młodzi mają prawo do własnych decyzji, ustalenia swojego rytmu życia i wartości, którymi będą się kierować.
Podstawą jest jasne ustalenie zasad współżycia pod jednym dachem i przestrzeganie ich z obydwu stron
Konflikty mogą powstawać na wielu liniach: teściowa – synowa, matka – córka czy teście – zięć. Po każdej ze stron są żywi ludzie ze swoimi wadami, zaletami i przede wszystkim emocjami. Najważniejsza zasada to rozmawiać, dzielić się swoimi odczuciami i obawami, na bieżąco reagować w sytuacjach niewygodnych, nie czekać aż problemy narosną, bo czas nie jest tu sprzymierzeńcem. Jeśli od samego początku będzie iskrzyło lub też narosną niewypowiedziane żale, coraz trudniej będzie Wam porozumieć się, a stąd już prosta droga do otwartego konfliktu, którego fatalne skutki mogą rzutować na Wasze małżeństwo i relacje rodzinne.
Teoria teorią – warto znać, ale kiedy pod suchymi słowami wyobrażamy sobie „żywe” znane nam osoby, wiedza gdzieś pryska, bo włączają się emocje, które są tu słabym doradcą. Pod wpływem emocji, gdy frustracja już mocno narosła, powiemy na przykład coś, czego będziemy żałować, albo będziemy żałować w jakiej formie/tonie to powiedzieliśmy. Dlatego rozmawiać trzeba i należy, gdy emocje opadną, moim zdaniem nie w „gorącym” momencie, ale na spokojnie, gdy kurz opadnie.
Oczywiście zdarzają się przypadki beznadzieje, i tu – szczerze – niewiele można zrobić. Uwijać się i wyprowadzić…
Wasza T:)