W poszukiwaniu ślubnego klucza
Wspaniale jest żyć z pasją. Wtedy codzienność nie jest wyłącznie pasmem samodyscypliny i szukania motywacji, ale wspaniałą pożywką dla duszy. Ale żyć z pasją, a mieć pasję – to czasami dwie różne sprawy!
Bądźmy szczerzy – nie każdy z nas ma oryginalne hobby bądź wybitne zamiłowanie do wysoce konkretnej dziedziny czy materii (czy to wyrażonej w niebanalnej garderobie, czy imponującej kolekcji unikatowych figurek kształtów wszelakich). Mimo to miło jest popatrzeć na śluby z motywem przewodnim.
Miło popatrzeć i równie miło powzdychać. Jakże łatwe to zadanie – zorganizować wyjątkowe wesele, mając specyficzne hobby! Jedni ustroją wszystko w nuty (bo narzeczony jest dyrygentem), drudzy zabawią się w Hogwart (bo mają w domu kolekcję Harrego Pottera we wszystkich językach świata). Jeszcze inni jako motyw przewodni obiorą sobie kolor zielony, przypieczętowując tym samym początek nowej drogi życia Państwa Zielińskich. Ale co zrobić, gdy podobają nam się wszystkie kolory świata, nasze hobby jest mało estradowe, a jednak marzymy o tym, by ten dzień kojarzył się z nami i… z czymś jeszcze? Otóż jest na to metoda. Na początek – dziesięć głębokich wdechów. Do dzieła!
Pod żadnym pozorem nie pędźcie od razu na Pinteresta czy zagraniczne blogi ślubne! Uczciwie pozamykajcie wszystkie zakładki z miejscami ślubnej inspiracji. Zróbcie trzy z dziesięciu zalecanych we wstępie głębokich wdechów. Po trzecim zamknijcie oczy i przemyślcie strategię gromadzenia danych.
Opcje są trzy.
Pierwsza jest już nieco passé – drukowanie najciekawszych inspiracji. Wady? Dużo papieru, który wkrótce i tak skończy w niszczarce. Zalety? Jeśli jesteście eko, już na „dzień dobry” ograniczycie ilość zgromadzonych inspiracji.
Druga – to korzystanie z dóbr technologii. Utwórzcie konto na jednym z serwisów typu Pinterest. Możecie ograniczyć się do wyszukiwania inspiracji tylko na tym portalu i dodawanie tego, co Was wyjątkowo urzecze, do tworzonych na bieżąco tablic (kryteria mogą być różne: kolor, motyw, miejsce…).
Trzecia to złoty środek. Zapisywanie wybranych zdjęć w folderze na pulpicie komputera.
Ważna wskazówka: wyznaczcie sobie ramy czasowe na poszukiwanie inspiracji.
Dwadzieścia minut dwa razy w tygodniu w zupełności wystarczy! Misja powinna trwać nie więcej, niż miesiąc (pamiętajcie o oddychaniu). Po tym czasie zrewidujcie zasoby, bądźcie bezwzględni w usuwaniu i wyrzucaniu. Miesiąc to wystarczająco dużo czasu, aby nabrać dystansu do pewnych spraw. Droga eliminacji to też dobra droga!
…i źródła wewnętrzne
Nikt nie jest bardziej krytyczny wobec człowieka, niż on sam (z drobnymi wyjątkami, które pominę). Czasami wydaje nam się, że nasze życie to podążanie za tłumem, otulone zachwytami nad tym, jak żyją inni. Sęk w tym, że inni też wzdychają, nierzadko w naszym kierunku. Trudno się temu dziwić – sami ze sobą przebywamy 24 godziny na dobę, więc wszystko, co nasze, zdążyło nam spowszednieć i wejść do kanonu rzeczy zwyczajnych. Inni… widzą to inaczej. Popytajmy przyjaciół, z czym im się kojarzymy. Gwarantuję, że przynajmniej połowa z nich zacznie zdanie od „no pewnie, że z….” – i tutaj otworzą się dodatkowe, zapomniane dotychczas klapki w Waszych głowach. Czasami żeby odkryć Amerykę, wystarczy zapytać o drogę.
Klasyka
Niezawodna, sprawdzona, a tak rzadko eksploatowana! Biała suknia i wianek z gipsówki. Granatowy garnitur, mucha, poszetka. Białe obrusy, w wazonach róże, a na zaproszeniach eleganckie kokardy. Myślicie, że powiejecie nudą? Nic bardziej mylnego! Takie rozwiązanie ma jedną, acz kładącą wszystkie inne koncepcje na łopatki zaletę – coraz mniej osób się na nie decyduje w pogoni za innością. Może to właśnie jest Wasza „ślubna Ameryka”?
Na koniec weźcie tyle głębokich wdechów, ile potrzebujecie, żeby oswoić się z Waszą nową, fantastyczną koncepcją na niezapomniane wesele.
Pamiętajcie, że pogoń za innością to labirynt – pułapka, która na końcu drogi może odwdzięczyć Wam się piękną katastrofą. Nie poddawajcie się wszystkiemu, co Wam się spodoba. Eklektyzm wygląda dobrze w architekturze, ale nie na weselu. Lepsza jest sprawdzona klasyka, aniżeli przekombinowane atrakcje, które w żaden sposób nie będą wyrażać Waszej osobowości. Ślub to ważna sprawa – nie zapomnijcie polegać na sobie nawzajem na żadnym z etapów przygotowań. Tylko wtedy macie szansę na zorganizowanie imprezy, na której oboje będziecie się wybornie bawić.
Maja Mogilewska / MadameAllure.pl