Jak po ślubie zwracać się do teściów?

Ślub jest początkiem jednych z największych zmian w naszym życiu. Poza nowym nazwiskiem, adresem i mężem lub żoną dostajemy również teściów.

Jak po ślubie zwracać się do teściów? Per pan/i, bezosobowo, po imieniu? Jak (i czy) przekonać się do tradycyjnych form „mamo”, „tato”?

Role nowej matki i nowej córki (czy ojca i syna w przypadku mężczyzn) są przez część narzeczonych traktowane jako społecznie narzucone i nienaturalne. Słowa „mamo”, „tato” niosą ze sobą spory ładunek emocjonalny, przez całe nasze dotychczasowe życie były zarezerwowane tylko dla dwóch wyjątkowych osób. Opór wywołuje odczuwana konieczność nazwania w ten sposób obcych ludzi.

Obawy może wywoływać również fakt nieodwracalności decyzji, którą pojedliśmy. Mówienie „mamo” i „tato” coś przypieczętowuje, do czegoś zobowiązuje. Po raz kolejny utwierdzamy się w tym, że podjęta decyzja o małżeństwie nie jest na 3, 5 lat, a na zawsze, i nie dotyczy tylko pary narzeczonych.

Odczarujmy słowa: „mamo” i „tato”. To tylko słowa.

Kierowane do teściów są formami umownymi, czymś w rodzaju nadawanych tytułów. Nie wymagają od nas takiego samego poziomu uczuć i nie odbierają rodzicielstwa rodzicom. Dodatkowa para rodziców to bonus, który może się okazać niezwykle cenny.

Pamiętajmy, że sytuacja jest trudna dla obu stron. Nie zmuszajmy się do niczego, dajmy sobie czas na zbudowanie więzi, bliższe poznanie się i przekonanie do siebie. Szczerze porozmawiajmy o tym, że czujemy się niekomfortowo i potrzebujemy czasu. Nie decydujmy się na przedwczesne skracanie dystansu, zmuszanie się do konkretnych zwrotów zaraz po ceremonii ślubu.

Bezosobowo i per pani/pan

Zastanówcie się jak powinna wyglądać rozmowa członków bliskiej rodziny, waszej rodziny (teściowie będą rodziną, którą będziemy odwiedzać dość często)? Jaką relację między synową/zięciem, a teściami chcecie, aby widziało dziecko, rodzina czy sąsiedzi?

Najmniej przyjaznymi formami zwracania się do teściów jest forma bezosobowa i per pan/i.

Zwroty te często kojarzymy z manifestowaniem niechęci, która nie jest dobrym początkiem. Sprawiają przykrość, mogą wywoływać konflikty. Utrudnia także przełamanie oporu i usztywniają relacje, powodując niezrozumienie u innych.

Pamiętam, jak moja znajoma będąc z wizytą u teściów została przez teściową poproszona o zapytanie teścia ile pierogów najchętniej zjadłby na obiad. Jak błyskotliwie wyglądało pytanie, które miało uratować ją przed „mamą”, „tatą”, „panią, „panem” i innymi słowami, których bała się używać? – „Jest pytanie z kuchni o liczbę pierożków”.

Każda nazwa jest dobra, gdy odpowiada wszystkim, których dotyczy. Gdy nikt nie czuje się z nią niewygodnie i niekomfortowo, także w kontakcie z osobami trzecimi. Prawdą jest, że najważniejsze są dobroć, szacunek, zrozumienie. Wystarczą dobre relacje i więź. Tylko, że to co ważne i podkreślone wyżej kryje się również w nazewnictwie. Pamiętajcie o tym.

Milena Kwasek
w cyklu Okiem psychologa

This div height required for enabling the sticky sidebar
Ad Clicks :Ad Views : Ad Clicks :Ad Views : Ad Clicks :Ad Views : Ad Clicks :Ad Views : Ad Clicks :Ad Views : Ad Clicks :Ad Views : Ad Clicks :Ad Views : Ad Clicks :Ad Views : Ad Clicks :Ad Views : Ad Clicks :Ad Views : Ad Clicks :Ad Views : Ad Clicks :Ad Views : Ad Clicks :Ad Views : Ad Clicks :Ad Views :